Mycie włosów metodą OMO jest dobrze znane i stosowane przez każdą włosomaniaczkę. Jednak czym właściwie jest i czy faktycznie warto ją stosować?
Pandemia sprzyja zagłębianiu się w temat tak zwanego włosingu. W mediach społecznościowych można spotkać grupy, w których panie polecają sobie sposoby na porost, zagęszczenie, a także poprawę jakości włosów. Metodą, która cieszy się szczególnym uznaniem jest OMO. Podpowiadamy, czy warto ją wprowadzić do codziennej pielęgnacji.
OMO – co to jest?
To skrót od określenia „odżywka-mycie-odżywka”, pod którym kryje się kilkuetapowa pielęgnacja włosów, pozwalająca skutecznie zabezpieczyć włosy przed przesuszeniem i uszkodzeniem ich struktury. Co więcej, zapewni również odświeżenie fryzury. Jak OMO wygląda w praktyce?
Przed zastosowaniem szamponu należy rozczesać włosy, najlepiej głową w dół, a następnie zwilżyć je wodą. Na całą ich długość nałóż odżywkę, a następnie wczesz ją dobrze we włosy. W kolejnym kroku zaaplikuj szampon na skórę głowy i dokładnie ją umyj. Po wykonaniu tych czynności spłucz wszystko z włosów, następnie delikatnie osusz, najlepiej bawełnianą koszulką, i przystąp do trzeciego i ostatniego kroku. Nałóż odżywkę domykającą pielęgnację (możesz ją trzymać nieco dłużej), a po określonym czasie spłucz i osusz włosy.
Metoda OMO ma za zadanie zabezpieczyć włosy przed szkodliwym działaniem detergentów z szamponu, które najczęściej przesuszają je i powodują, że na głowie robi się „siano”. Dzięki temu włosy pozostają nawilżone i właściwie zabezpieczone.
Dla kogo?
Metoda OMO jest dla każdego, ale najbardziej skorzystają na niej posiadaczki suchych i zniszczonych włosów. To również idealne rozwiązanie dla pań, które chcą przedłużyć kolor. Dzięki zabezpieczeniu przed zgubnym wpływem detergentów, włosy farbowane dłużej zachowują swoją jakość i intensywny kolor.